Wrzesien, Dar Es Salaam
Trzeba miec
kogos, kto poda szklanke wody, kiedy bedziesz chora- odkad skonczyla 40 lat, babcia jej to przy kazdym spotkaniu powtarzala.
Babcia wiedziala o czym mowi.
Przyleciala do Dar po poludniu. Zanim dostala
sie do hotelu, bylo juz ciemno. Zeszla do sklepu na szybkie zakupy, nie chcialo
jej sie nigdzie wychodzic na kolacje. W telefonie wysiadla bateria i na dodatek
nie chcial sie ladowac.
-Chyba zostane
jedna noc dluzej- nie dam rady zalatwic biletu na jutro ani transportu na
dworzec autobusowy. Zreszta nie chcialo jej sie wstawac jutro znow o 4tej rano.
Nastepnego dnia czula sie jeszcze gorzej.
Wstala na sniadanie z trudem, prawie nic
nie zjadla, napila sie tylko soku z pomaranczy, mieli tu naturalny, bardzo
smaczny. Wrocila do pokoju. Telefon w koncu podladowal sie, ale z kolei nie bylo
pradu i internet nie dzialal. A swojej karty jeszcze nie zdazyla doladowac.
Bylo goraco, nie dzialal klimatyzacja.
Wziela chlodny prysznic i polozyla sie do lozka. Bez internetu nie mogla sie z
nikim skontaktowac. I czula sie zbyt slaba, by wyjsc na ulice.
-Przespie sie,pomyslala-moze wlacza prad
wkrotce, albo nabiore sil ,by wyjsc.
Niestety, kiedy obudzila sie, nie wiedziala, gdzie jest, co sie z nia dzieje.
Niestety, kiedy obudzila sie, nie wiedziala, gdzie jest, co sie z nia dzieje.
***
Kiedy lezala w goraczce przysiegala sobie,
ze nie bedzie dluzej sama.
-Musze miec kogos- plakala z bolu i
bezsilnosci- nie dam rady tak dluzej.
Dreszcze byly nie do opanowania. Byla przerazona, kiedy to sie znow zaczelo.
Najpierw dlonie. Nie mogla utrzymac telefonu. I zaczely sie robic jak nie jej, jakby nie byly czescia jej ciala. Zimne i
tracila nad nimi kontrole. A za chwile drzalo
juz cale cialo.
Nie wiem co gorsze -pomyslala-to zimno, czy
te cholerne dreszcze.
Po okolo 20 minutach nie miala juz sil. Nie chciala
blokowac ciala, ale ono samo jakby walczylo z dreszczami. To bolalo i byla
coraz bardziej wyczerpana. Po godzinie wszystkie miesnie bolaly, jak po
najciezszym treningu na silowni. Nie miala sil, na szczescie dreszcze powoli
ustepowaly.
-Teraz zacznie sie najgorsze - bala sie nie tej
goraczki. Naprawde bala sie, ze umrze. Ostatni raz tak bardzo bala sie podczas
ladowania samolotu podczas silnego wiatru, ale to trwalo moze 5-10 minut. A goraczka trzymala cala noc.
Wydawalo jej sie, ze na chwile zasnela.
Byla rozpalona, jakby nafaszerowana zarem z ognia. Strasznie chcialo jej sie
pic, ale nie mogla przesunac sie ani centymetr, by zblizyc sie do wody. Butelka stala
tuz obok lozka-sama siebie przekonywala, zeby
wyciagnac reke, i uda sie. Na prozno, nie wyciagnela nawet reki spod
koldry. Bylo jej tak goraco. Nie mogla juz oddychac, bo koldra ciazyla jej na
piersiach, a suchosc w gardle wstrzymywala kazdy lyk powietrza. Zaczela
plakac. I o rozmowie sprzed paru godzin, ze ma jeszcze dla kogo zyc.
-Musze siegnac po te
cholerna butelke.
Udalo jej sie przekrecic na bok i siegnac butelke z woda. Otworzyla ja z
trudem. Byla za slaba, zeby ja utrzymac, wylala na siebie wode.
-Tak nie dam rady - udalo jej sie w
koncu podniesc na lokciach. Popila dwa
lyki i poczula, ze po kolejnym zwymiotuje. Odstawila butelke i opadla na
poduszke.
-Boze -pomyslala placzac-pomoz mi. Niech to
sie skonczy, bo ja nie wytrzymam. Czas dla niej przestal istniec. Byl tylko ten
przerazajacy bol. Godziny, minuty ,sekundy nic nie znaczyly.
Nie mam juz sily -lzy splywaly po rozgrzanych
policzkach.
Znow sie ocknela -ciemno, wiec nadal noc. A bol ten sam , nie do
zniesienia, i to goraco.
Obudzila sie chyba tylko dlatego,ze musiala
pojsc do toalety.
Nie moge wstac -chyba jeszcze nigdy wczesniej nie byla
tak slaba.
Musze, musze, bo nie wytrzymam -tylko ten
wstyd przed sama soba, ze jeszcze chwile i posika sie w lozku, dodal jej
sil. Podeszla jakos do drzwi lazienki, stanela przy futrynie, by
odpoczac. Od sedesu dzielily ja jakies 3
kroki. Zrobila jeden i poczula jak mocz splywa jej po nogach. Juz nawet
nad tym nie panowala. Zaczela plakac w glos. To bylo takie uspokajajace, a
jednoczesnie strasznie smutne. Obmyla sie .Woda schla natychmiast na jej
goracym ciele. Przynioslo to ulge,zamoczyla wiec i wlosy. Przez chwile bylo
lepiej.
-Wezme mokry recznik do lozka, zebym mogla
sie schlodzic-pomyslala.
Czula sie bezradna jak dziecko. Bolalo ja
wszystko i nie miala sil by dalej ten bol znosic. Mokry recznik szybko wysechl i
nie przynosil wiecej ulgi.
-Juz mi wszytsko jedno.-plakala. Ciagle bylo jeszcze ciemno, ciagle jeszcze byla noc.
Lezala i probowala spokojnie oddychac.
Nawet nie patrzyla, miala po prostu oczy szeroko otwarte. Nie chcialo jej sie
ruszyc po wode. Nie chcialo jej sie przykryc, odkryc, zmienic
pozycji. Pozostawala tak w bezruchu. I nagle uslyszala spiew z pobliskiego meczetu. Czas znow stal sie
elementem rzeczywistosci.
-Juz czwarta -pomyslala. Ale nic sie nie
zmienilo-Chyba umieram. Nienawidzila siebie za to, ze jest taka, ze nie ma
nikogo, kto podalby jej wode, zmienil oklad albo zawiozl do szpitala.
Otworzyla oczy. Bylo jasno, slychac gwar z ulicy. Goraczka minela. Pozostal tylko
bol glowy. Moze nie tak silny jak noca, ale nadal dokuczliwy. Byla zlana potem, a
posciel byla mokra, jaby dopiero co wyjeta z prania. Popatrzyla na pokoj-mokry
recznik na podlodze, rozlana woda i niedokrecona butelka, rozerwane opakowanie po tabletkach przeciwbolowych i
porozrzucane kosmetyki
-Musialam zahaczyc reka jak szlam, nawet nie pamietam- Podniosla sie by sprawdzic ,ktora godzina.Woow -glowa przy ruchu bolala jeszcze bardziej.
-Musialam zahaczyc reka jak szlam, nawet nie pamietam- Podniosla sie by sprawdzic ,ktora godzina.Woow -glowa przy ruchu bolala jeszcze bardziej.
Spedzila sama w tym pokoju hotelowym 4 dni.
5go dnia, goraczka znow odpuscila. Zrozumiala, ze musi isc do lekarza, teraz. Bo
pozniej znow nie bedzie w stanie. Poprosila w recepcji, by zorganizowali jej
transport.
******
Malaria- powiedzial lekarz, kiedy krotko
opisala objawy-Zrobimy test. Wtracila, ze dotad zadne testy nie pokazaly
malarii.
-Prosze sie nie martwic, my wiemy jak rozpoznac.
-No tak-pomyslala-tu maja
takich przypadkow pelno kazdy dzien. Skierowano ja najpier do kasy, by zaplacila
za wykonane badanie i testy, a potem do
laboratorium, ktore przypominalo troche laboratorium z filmow o powojennej Polsce.
Poobdzierane z farby metalowe lozko
z dziurawym materacem pokrytym jakims
dawno juz nie bialym materialem ze sladami krwi, stara szafka, metalowa miska.
-Zrobimy zastrzyk i pobierzemy krew-powiedziala pielegniarka.
Musiala sie polozyc na
tym lozku. Starala sie dotykac jak najmniejsza powierzchnia ciala. Lezala ze
spietymi miesniami i nagle poczula uderzenie
w posladek.
-Ooj-zasyczala. Bardzo bolalo. Pobieranie krwi na szczescie
bolalo mniej.
Prosze poczekac pol godziny na korytarzu. Doktor zawola, jak wyniki beda gotowe.
Po zastrzyku czula sie lepiej. Odczekala
okolo 20 minut wsrod pacjentow
wygladajacych duzo gorzej niz ona i w koncu uslyszala swoje nazwisko. No, moze
nie dokladnie swoje nazwisko, ale slowo
przypominajace je. Weszla do gabinetu. Lekarz ogladal dluga liste najrozniejszych cyferek, ktore przedstawialy obraz
mojego zdrowia.
To malaria- powiedzial-test nie pokazuje, ale to malaria.
Pokazal palcem rzadek cyfr na dlugim wydruku. Napisal cos na kartce i podajac, dodal- tabletki, zelazo i prosze odpoczywac.
********
Jestem jeszcze slaba -pomyslala idac na
sniadanie. Po zejsciu z drugiego pietra miala
zadyszke i byla zlana potem. Ale
odkad tu zajechala, wreszcie poczula sie lepiej i mogla spokojnie patrzec na
siebie w lustrze. Nie chcialabym przezyc tego koszmaru jeszcze raz -pomyslala.
Bagatelizowala chorobe, myslac,ze szybko
rozpozna objawy, od razu zareaguje i
szybko sie wyleczy. Ale to nie tak. Lekarz moze sie pomylic. W zasadzie, to
mialam szczescie, ze tu wrocilam.
********
Pazdziernik ,Shinyanga
Jadla
sniadanie, kiedy przyjechal Sadala .
-Witamy z powrotem - wyciagnal reke na powitanie.
Zdrowa ?-zapytal. Miala byc tu
we wrzesniu, ale musiala napisac, ze nie da rady z powodu malarii. -Chyba tak
-odpowiedziala.
Sprawdzalas?- zapytal.
Jak to?-zdziwila sie. Myslala, ze po serii
tabletek nie trzeba juz sprawdzac.
-Trzeba znow zrobic test -powiedzial-jeszcze dzis, bo nie wiesz, czy wszystko juz w porzadku.
Wystraszyla sie. Skonczyla szybko
sniadanie i pojechali zrobic test. Tym razem test "zadzialal" i
pokazal, ze nadal jest zarazona.
Co bylo brane ? -zapytal lekarz. Przypomniala
sobie nazwe.
Aha-odpowiedzial -to teraz kup to-podal kartke z nazwa leku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz