Wspomnienia z podrozy w czasie i przestrzeni

Zabieralam sie do spisania tych wspomnien juz od dawna. Planowalam, probowalam ulozyc w pewien porzadek i na tym sie konczylo. I ktoregos razu uslyszalam podcast Reginy Brett, ktora powiedzala -chcesz napisac ksiazke, to po prostu usiadz i pisz . To byl taki kopniak, zostawilam chronologie, wprowadzenia, po prostu pisze.

MALARIA cz.3

Wrzesien, Dar Es Salaam 

Trzeba miec  kogos, kto poda szklanke wody, kiedy bedziesz chora-  odkad skonczyla 40 lat, babcia jej to przy kazdym spotkaniu  powtarzala. Babcia wiedziala o czym mowi.

Przyleciala do Dar po poludniu. Zanim dostala sie do hotelu, bylo juz ciemno. Zeszla do sklepu na szybkie zakupy, nie chcialo jej sie nigdzie wychodzic na kolacje. W telefonie wysiadla bateria  i na dodatek nie chcial sie ladowac. 
-Chyba zostane jedna noc dluzej- nie dam rady zalatwic biletu na jutro ani transportu na dworzec autobusowy. Zreszta nie chcialo jej sie wstawac jutro znow o 4tej rano.

Nastepnego dnia czula sie jeszcze gorzej. Wstala na sniadanie z trudem, prawie nic nie zjadla, napila sie tylko soku z pomaranczy, mieli tu naturalny, bardzo smaczny. Wrocila do pokoju. Telefon w koncu podladowal sie, ale z kolei nie bylo pradu i internet nie dzialal. A swojej karty jeszcze nie zdazyla doladowac.

Bylo goraco, nie dzialal klimatyzacja. Wziela chlodny prysznic i polozyla sie do lozka. Bez internetu nie mogla sie z nikim skontaktowac. I czula sie zbyt slaba, by wyjsc na ulice.
-Przespie sie,pomyslala-moze wlacza prad wkrotce, albo nabiore sil ,by wyjsc.
Niestety,  kiedy obudzila sie, nie wiedziala, gdzie jest, co sie z nia dzieje.
***
Kiedy lezala w goraczce przysiegala sobie, ze nie bedzie dluzej sama.
-Musze miec kogos- plakala z bolu i bezsilnosci-  nie dam rady tak dluzej. 
Dreszcze byly nie do opanowania. Byla przerazona, kiedy to sie znow zaczelo. Najpierw dlonie. Nie mogla utrzymac telefonu. I zaczely sie robic jak nie jej,  jakby nie byly czescia jej ciala. Zimne i tracila nad nimi kontrole. A za chwile drzalo  juz cale cialo.

Nie wiem co gorsze -pomyslala-to zimno, czy te cholerne dreszcze. 
Po okolo 20 minutach nie miala juz sil. Nie chciala blokowac ciala, ale ono samo jakby walczylo z dreszczami. To bolalo i byla coraz bardziej wyczerpana. Po godzinie wszystkie miesnie bolaly, jak po najciezszym treningu na silowni. Nie miala sil, na szczescie dreszcze  powoli  ustepowaly.

-Teraz zacznie sie najgorsze - bala sie nie tej goraczki. Naprawde bala sie, ze umrze. Ostatni raz tak bardzo bala sie podczas ladowania samolotu podczas silnego wiatru, ale to trwalo moze 5-10 minut. A goraczka trzymala cala noc.
 Wydawalo jej sie, ze na chwile zasnela. Byla rozpalona, jakby nafaszerowana zarem z ognia. Strasznie chcialo jej sie pic, ale nie mogla przesunac sie ani centymetr, by zblizyc sie do wody. Butelka stala tuz obok lozka-sama siebie przekonywala, zeby  wyciagnac reke, i uda sie. Na prozno, nie wyciagnela nawet reki spod koldry. Bylo jej tak goraco. Nie mogla juz oddychac, bo koldra ciazyla jej na piersiach, a suchosc w gardle wstrzymywala kazdy lyk powietrza. Zaczela plakac. I o rozmowie sprzed paru godzin, ze ma jeszcze dla kogo zyc.
-Musze siegnac po te cholerna butelke.
 Udalo jej sie przekrecic na bok i siegnac butelke z woda. Otworzyla ja z trudem. Byla za slaba, zeby ja utrzymac, wylala na siebie wode.
-Tak nie dam rady - udalo jej sie w koncu  podniesc na lokciach. Popila dwa lyki i poczula, ze po kolejnym zwymiotuje. Odstawila butelke i opadla na poduszke.
-Boze -pomyslala placzac-pomoz mi. Niech to sie skonczy, bo ja nie wytrzymam. Czas dla niej przestal istniec. Byl tylko ten przerazajacy bol. Godziny, minuty ,sekundy nic nie znaczyly.
Nie mam juz sily -lzy splywaly po rozgrzanych policzkach. 
Znow sie ocknela -ciemno, wiec nadal noc. A bol ten sam , nie do zniesienia, i to goraco.

Obudzila sie chyba tylko dlatego,ze musiala pojsc do toalety. 
Nie moge wstac -chyba jeszcze nigdy wczesniej nie byla tak slaba.
Musze,  musze, bo nie wytrzymam -tylko ten wstyd przed sama soba, ze jeszcze chwile i posika sie w lozku, dodal jej sil. Podeszla jakos do drzwi lazienki, stanela przy futrynie, by odpoczac. Od sedesu dzielily ja jakies 3 kroki. Zrobila jeden i poczula jak mocz splywa jej po nogach. Juz nawet nad tym nie panowala. Zaczela plakac w glos. To bylo takie uspokajajace, a jednoczesnie strasznie smutne. Obmyla sie .Woda schla natychmiast na jej goracym ciele. Przynioslo to ulge,zamoczyla wiec i wlosy. Przez chwile bylo lepiej.
-Wezme mokry recznik do lozka, zebym mogla sie schlodzic-pomyslala.
Czula sie bezradna jak dziecko. Bolalo ja wszystko i nie miala sil by dalej ten bol znosic. Mokry recznik szybko wysechl i nie przynosil wiecej ulgi. 
-Juz mi wszytsko jedno.-plakala. Ciagle bylo jeszcze ciemno, ciagle jeszcze byla noc.

Lezala i probowala spokojnie oddychac. Nawet nie patrzyla, miala po prostu oczy szeroko otwarte. Nie chcialo jej sie ruszyc po wode. Nie chcialo jej sie przykryc, odkryc, zmienic pozycji. Pozostawala tak w bezruchu. I nagle uslyszala spiew z  pobliskiego meczetu. Czas znow stal sie elementem rzeczywistosci.
-Juz czwarta -pomyslala. Ale nic sie nie zmienilo-Chyba umieram. Nienawidzila siebie za to, ze jest taka, ze nie ma nikogo, kto podalby jej wode, zmienil oklad albo zawiozl do szpitala.

Otworzyla oczy. Bylo jasno, slychac  gwar z ulicy. Goraczka minela. Pozostal tylko bol glowy. Moze nie tak silny jak noca, ale nadal dokuczliwy. Byla zlana potem, a posciel byla mokra, jaby dopiero co wyjeta z prania. Popatrzyla na pokoj-mokry recznik na podlodze, rozlana woda i niedokrecona butelka, rozerwane  opakowanie po tabletkach przeciwbolowych i porozrzucane kosmetyki   
 -Musialam  zahaczyc reka jak szlam, nawet nie pamietam- Podniosla sie by sprawdzic ,ktora godzina.Woow -glowa przy ruchu bolala jeszcze bardziej.


Spedzila sama w tym pokoju hotelowym 4 dni. 5go dnia, goraczka znow odpuscila. Zrozumiala, ze musi isc do lekarza, teraz. Bo pozniej znow nie bedzie w stanie. Poprosila w recepcji, by zorganizowali jej transport.



******

Malaria- powiedzial lekarz, kiedy krotko opisala objawy-Zrobimy test. Wtracila, ze dotad zadne testy nie pokazaly malarii.
-Prosze sie nie martwic, my wiemy jak rozpoznac. 
-No tak-pomyslala-tu maja takich przypadkow pelno kazdy dzien. Skierowano ja najpier do kasy, by zaplacila za wykonane badanie i testy, a potem  do laboratorium, ktore przypominalo troche laboratorium z filmow o powojennej Polsce. Poobdzierane z farby  metalowe lozko z  dziurawym materacem pokrytym jakims dawno juz nie bialym materialem ze sladami krwi, stara szafka, metalowa miska.
-Zrobimy zastrzyk i pobierzemy krew-powiedziala pielegniarka. 
Musiala sie polozyc na tym lozku. Starala sie dotykac jak najmniejsza powierzchnia ciala. Lezala ze spietymi miesniami i nagle poczula uderzenie  w posladek. 
-Ooj-zasyczala. Bardzo bolalo. Pobieranie krwi na szczescie bolalo mniej.
Prosze poczekac pol godziny na korytarzu. Doktor zawola, jak wyniki beda gotowe.

Po zastrzyku czula sie lepiej. Odczekala okolo 20 minut wsrod  pacjentow wygladajacych duzo gorzej niz ona  i w koncu uslyszala swoje nazwisko. No, moze nie dokladnie swoje nazwisko, ale  slowo przypominajace je. Weszla do gabinetu. Lekarz ogladal dluga liste  najrozniejszych cyferek, ktore przedstawialy obraz mojego zdrowia. 
To malaria- powiedzial-test nie pokazuje, ale to malaria. Pokazal palcem rzadek cyfr na dlugim wydruku. Napisal cos na kartce i podajac, dodal- tabletki, zelazo i prosze odpoczywac.


********

Jestem jeszcze slaba -pomyslala idac na sniadanie. Po zejsciu z drugiego pietra miala  zadyszke  i byla zlana potem. Ale odkad tu zajechala, wreszcie poczula sie lepiej i mogla spokojnie patrzec na siebie w lustrze. Nie chcialabym przezyc tego koszmaru jeszcze raz -pomyslala. Bagatelizowala chorobe, myslac,ze szybko rozpozna objawy, od razu zareaguje i  szybko sie wyleczy. Ale to nie tak. Lekarz moze sie pomylic. W zasadzie, to mialam szczescie, ze tu wrocilam.


********

Pazdziernik ,Shinyanga


Jadla sniadanie, kiedy przyjechal Sadala . 
-Witamy z powrotem - wyciagnal reke na powitanie. 
Zdrowa ?-zapytal. Miala byc tu we wrzesniu, ale musiala napisac, ze nie da rady z powodu malarii. -Chyba tak -odpowiedziala. 
Sprawdzalas?- zapytal. 
Jak to?-zdziwila sie. Myslala, ze po serii tabletek  nie trzeba juz sprawdzac. 
-Trzeba znow zrobic test -powiedzial-jeszcze dzis, bo  nie wiesz, czy wszystko juz w porzadku. Wystraszyla sie. Skonczyla szybko sniadanie i pojechali zrobic test. Tym razem test "zadzialal" i pokazal, ze nadal jest zarazona. 
Co bylo brane ? -zapytal lekarz. Przypomniala sobie nazwe. 
Aha-odpowiedzial -to teraz kup to-podal kartke z nazwa leku.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kopalnia diamentow

  Siedzialam na lotnisku i uslyszalam rozmowe po polsku. Odwrocilam sie, to moj trzeci pobyt w Tanzanii, i do tej pory nie spotkalam rodakow...